/*=== ROOT VARS ===*/
:root {
/*=== S-CSS-P ===*/
--theme-base: "black-highlighter";
--theme-id: "nuterminal";
--theme-name: "NuTerminal Theme";
/*=== Colors ===*/
/*== Basic Colors ==*/
--black-monochrome: 0, 4, 15;
--dark-gray-monochrome: 18, 22, 32;
--gray-monochrome: 95, 95, 95;
--light-gray-monochrome: 115, 119, 129;
--pale-gray-monochrome: 207, 210, 216;
--white-monochrome: 230, 235, 239;
--bright-accent: 115, 119, 129;
--medium-accent: 0, 4, 15;
--dark-accent: 115, 119, 129;
--pale-accent: 115, 119, 129;
/*== Swatches ==*/
--swatch-background: var(--dark-gray-monochrome);
--swatch-primary: var(--light-gray-monochrome);
--swatch-primary-darker: var(--gray-monochrome);
--swatch-primary-darkest: var(--light-gray-monochrome);
--swatch-border-color: var(--white-monochrome);
--swatch-text-dark: var(--black-monochrome);
--swatch-text-light: var(--white-monochrome);
--swatch-text-general: var(--swatch-text-light);
--swatch-important-text: var(--pale-accent);
--swatch-menubg-color: var(--black-monochrome);
--swatch-menubg-light-color: var(--light-gray-monochrome);
--swatch-menubg-medium-color: var(--gray-monochrome);
--swatch-menubg-medium-dark-color: var(--black-monochrome);
--swatch-menubg-dark-color: var(--dark-gray-monochrome);
--swatch-menubg-black-color: var(--black-monochrome);
--swatch-menubg-hover-color: var(--gray-monochrome);
--swatch-menutxt-dark-color: var(--black-monochrome);
--swatch-menutxt-light-color: var(--white-monochrome);
--swatch-menutxt-general-color: var(--swatch-menutxt-light-color);
--sideblock-heading-text-color: var(--swatch-menutxt-general-color);
--swatch-secondary-color: var(--black-monochrome);
--swatch-tertiary-color: var(--pale-gray-monochrome);
--swatch-alternate-color: var(--pale-gray-monochrome);
--swatch-text-secondary-color: var(--white-monochrome);
--swatch-text-tertiary-color: var(--white-monochrome);
--footer-text-color: var(--black-monochrome);
--license-text-color: var(--black-monochrome);
--gradient-header: linear-gradient(to top,
rgba(var(--medium-accent)) 0%,
rgba(var(--medium-accent), 0.3) 100%
);
}
/*=== FOOTER ===*/
#footer {
--footer-text-color: inherit;
--footer-link-color: var(--black-monochrome);
}
#license-area {
--license-text-color: inherit;
--license-link-color: var(--black-monochrome);
}
/*=== Div Boxes ===*/
.darkerblock {
color: rgb(var(--white-monochrome));
background: rgb(var(--black-monochrome));
padding: 0.01rem 1rem;
margin: 0.5rem 0;
box-shadow: var(--quote-shadow);
}
.styled-quote {
border-left: solid 6px rgb(var(--black-monochrome));
}
/*=== Dots ===*/
#container {
background-image: radial-gradient(circle, rgb(var(--black-monochrome), 0.40) 50%, transparent 0);
}
/*=== SD COLOURS ===*/
.sd-container {
--sd-border:var(--white-monochrome);
--sd-text:222,222,222;
--sd-symbol:var(--sd-text);
--sd-bullets:var(--sd-text);
}
- Opustoszały teren
- Obecność inteligentnego życia
- Byty pasywne
Opustoszały i bardzo, bardzo pomarańczowy. To jest najlepszy sposób na opisanie tego miejsca.
Poziom 99 jest 100. poziomem Backrooms.
Zdjęcie Poziomu 99. Powód zakłóceń jest nieznany.
Opis:
Jak wspomniano wcześniej, Poziom 99 jest odpychająco pomarańczowy i równie zniekształcony, choć zdjęcie nie oddaje tego dobrze. Pod względem fizycznym poziom wydaje się normalny – piasek nie jest miękki, a niebo nie jest twarde. Poziom przypomina pustynię z czerwonym piaskiem, ale nie występuje tu cykl dobowy. Niebo jest pomarańczowe i zdaje się, że nigdy się nie zmienia. Piasek Poziomu 99 wygląda niemal identycznie jak czerwony piasek z Frontrooms, z tą różnicą, że składa się niemal w całości z utlenionych metali. Piasek ma wyraźny metaliczny zapach miedzi, żelaza i czasami niezidentyfikowanych rud.
Transkrypcja Rozmowy
Początek nagrania.
Arthur: Raz, dwa, trzy, raz, dwa, trzy.
Stanley: Chyba działa!
Arthur: Pierdolisz, oczywiście, że tak kapitaniie oczywistość.
Arthur: Cholera, system wciąż podwaja literę i gdy mówię kapitaniie.
Stanley: Nie przejmuj się tym, nie zamierzamy przypadkiem wejść do poziomu?
Arthur: Dobra, dobra leszczu, przynieś maski gazowe.
Stanley: Maski gazowe? Po co nam one?
[Arthur wzdycha rozczarowany.]
Arthur: Słodki Jezu, jebane niebo jest pomarańczowe.
Arthur: Przynajmniej nie potrzebujemy testera tlenu, żeby wiedzieć, że nie da się tu oddychać.
Stanley: No tak.
Koniec nagrania.
Odkrycie:
Stanley i ja jedliśmy drugie śniadanie, chodząc sobie po Poziomie 4, wtem przed nami zauważyliśmy drzwi zawieszone trzydzieści centymetrów nad ziemią. Jestem przekonany, że były świerkowe, ale to nieważne. Na drzwiach była zawieszona tabliczka z napisem "Miasteczko Ghuli”. Przez krótkofalówki poinformowaliśmy górę o zajściu, a że mieliśmy przy sobie zapasy w razie wu, powiedzieli, żebyśmy się przyjrzeli naszemu znalezisku. Drzwi prowadziły do Poziomu 99 albo inaczej "Miasteczka Ghuli". Z tymi drzwiami dzieją się pojebane rzeczy. Dlatego że nie mają framugi, jeśli obejdziesz je w momencie, gdy są otwarte, po prostu znikną. Natomiast jeśli obejdziesz je, gdy są zamknięte, to jak można byłoby się spodziewać, będziesz spoglądać na drugą stronę tych drzwi.
Transkrypcja Rozmowy 2
Początek nagrania.
Arthur: Dobra. Jestem gdzieś dwa kilometry w głąb. Poprosiłem Stanleya, żeby został przy drzwiach, żeby sprawdzić, czy nie postanowią zniknąć.
…
Arthur: Jakieś pięć minut temu zgłosił mi, że z drzwiami nic się nie dzieje oraz że nie zakluczają się po zamknięciu. Więc teraz czekam, aż do mnie dojdzie. Ehh, przynajmniej ten krzak jest tutaj, żeby-
Krzak: Ej, mam imię, wiesz? Nie miło z twojej strony. Nie po to mama dała mi imię, żeby teraz jacyś ludzie go nie używali. Jezu.
Arthur: … Aha, Oszalałem. Dobra panie Krzaczku, jak masz na imię?
Joseph: Joseph, i tak dla twojej informacji. Nie oszalałeś, jeszcze. Jestem tylko w pełni świadomą uschniętą rośliną. Tak nawiasem mówiąc, skąd wiedziałeś, że na nazwisko mam Krzaczek? Jesteś gliną czy coś? Przysięgam, że nic nie piłem.
Arthur: Więc Joseph. Dzięki za uprzytomnienie. Naprawdę dziękuję.
Joseph: Nie ma sprawy mordo, choć myślę, że jesteś gliną, to dalej cię szanuję. Muszę już lecieć, bo mam ważne interesy z pewnym kaktusem. Idę na randkę jak widać.
Arthur: No, szczęściarz z ciebie. Ja też spadam, bo ten gorączkowy sen staje się za bardzo pojebany jak na mój gust.
[Arthur wstaje i wsadza zapasowy dyktafon w świadomego krzaka.]
Arthur: Ej, mogę zapytać o jedną rzecz?
Joseph: Co? A, tak pytaj!
Arthur: Czy ty… czujesz to?
Joseph: Masz na myśli popołudniową bryzę świeżego powietrza? Oczywiście! O bryzach mowa… muszę spadać, mój szofer już tu jest. Do zoba kiedy indziej, Arthurze!
Arthur: Tak, nawza- Czekaj. Kiedy do chuja powiedziałem ci, jak się nazywam?
Joseph: Strzelałeeeeeeeeee-
[Joseph Krzak kontynuował mówienie “eee“ w trakcie, gdy silny powiew wiatru zabierał go w siną dal.]
Stanley: Heh, Heh. Stary! Naprawdę potrzebowałem takiego cardio! Heh. Mam nadzieję, że nie czekałeś za długo?
Arthur: Czekaj… Jeśli jesteś tutaj… to oznacza, że się jeszcze nie obudziłem, czyli że nie śniłem… JA PIERDOLE TO BYŁO PRAWDZIWE?
Stanley: Co? Stary, co ty gadasz?
[Arthur kładzie ramię na barku Stanleya.]
Arthur: Tak między nami. Joseph nigdy nie istniał. Jasne?
Stanley: Kim jes-
Arthur: Ciiii. Po prostu nie mów nic Nickowi, jasne?
Stanley: Eeee… Jasne?
[Arthur poklepuje Stanleya mocno po plecach.]
Arthur: Świetnie! A teraz, gdzie my szliśmy? A, no tak!
Koniec nagrania.
Społeczności:
Miasteczko Ghuli:
Jeszcze tam nie dotarliśmy, ale wiemy, że najpewniej istnieje. Na ten moment jesteśmy gdzieś pięć kilometrów w głąb, więc jest za późno, żeby zawrócić. Przywiązaliśmy jednak linę do gałki w drzwiach, zanim wyruszyliśmy. To była naprawdę długa lina. M.E.G. znalazło i wycięło ok. 15-kilometrowy kawałek o średnicy 10 cm. to był splot o super sile. W chuj ciężko chowało się ją do naszych zapasów, tym bardziej że Nick śliskie-ręce upuścił ją i się rozwinęła. Jednak gdy już dotrzemy do miasteczka, lina będzie przydatna do odnalezienia drogi powrotnej.
Transkrypcja Rozmowy 3
Początek nagrania.
[Gwałtowne szuranie.]
Arthur: CHUJ BY TO STRZELIŁ. JAK DŁUGO JUŻ IDZIEMY??
Stanley: Jej Arthur. Musisz się uspokoić, stary.
Arthur: Uspokoić się? Uspokoić się?? Idziemy dopiero kilka godzin, ale wydaje się, jakby to była cała wieczność. Skąd do chuja możemy wiedzieć, czy to miejsce w ogóle istnieje? Nawet nie wiem, w jakim odcieniu pomarańczowego jest ziemia, niebo, czy twoje pieprzone kręcone włosy.
Stanley: Proszę, uspokój się. Posłuchaj. Wezwę posiłki.
Arthur: To na pewno będzie pomocne! Znajdą nasze ciała i zrobią nam w tym miejscu pogrzeb.
[Stanley wzdycha głośno, słychać szum krótkofalówki.]
Operator M.E.G.: Halo? Agenci… Stanley i Arthur?
Stanley: Tak to my. Słuchaj, potrzebujemy wsparcia. Eksploracja “Miasteczka Ghuli” jest o wiele… intensywniejsza niż moglibyśmy się spodziewać. Chcę poprosić grupę agentów w formie wsparcia naszego wyjścia. Czy możecie to dla mnie zrobić?
Operator M.E.G.: … Zrozumiano, mamy trzech wolnych agentów, muszę tylko wiedzieć, gdzie znajduje się wejście do "Miasteczka Ghuli".
Stanley: Na Poziomie 4, drzwi zawieszone około trzydzieści centymetrów nad ziemią. Niedaleko bloku biurowego D98.
Operator M.E.G.: … Zrozumiano, grupa agentów została wysłana.
Stanley: Dziękujemy.
[Stanley wyłącza krótkofalówkę i chowa ją.]
Arthur: Świetnie, to kiedy pogrzeb? Tsk. Czemu do chuja pomyśleliśmy, że bieganie po pustyni bez jakiegokolwiek planu będzie dobrym pomysłem?
Stanley: Posłuchaj Art. Znam cię dosłownie całe moje życie. Pozbieraj się do kupy. Albo wyjdziemy z tego cało, albo sam cię ukatrupię.
Arthur: Ja- ja… Stan ja-
Arthur:…
Arthur: Ja- nie wiem co powiedzieć… przepraszam Stan. Pogubiłem się trochę.
Stanley: Ehh Stary, spoko, od czego ma się przyjaciół? Nawet ja czuję się trochę głupkowato.
Stanley: Cieszę się, że wróciły ci zmysły, nawet jeśli tylko część z nich.
Arthur: Ech, ale jakby-
Arthur: Jestem w chuj zmęczony. Czemu my- poczekaj- poczekaj chwilę… Stan! Stan spójrz! O kurwa udało się!
Stanley: Nie możliwe, nie no- Stary robisz mnie w chuja?
Arthur: Stan. Czemu miałbym to nam robić? Spójrz!
Stanley: Jasna cholera. Jasna dupa. TO RZECZYWIŚCIE PRAWDA!
Arthur: NO JASNE! Uff. Tylko bądź ostrożny, jasne? Nie chcę, żebyś zginął w takim momencie.
Stanley: Hah, ty też bądź ostrożny bratku.
Koniec nagrania.
Społeczności (zaktualizowane):
Miasteczko Ghuli:
Gdzieś dwanaście kilometrów w głąb. Całe miasto rozciąga się na około cztery tysiące metrów kwadratowych? Pierwsza rzecz, którą można na początku zobaczyć to wielki drewniany znak z miłym przywitaniem dla przybyłych.
“WITAMY W MIASTECZKU GHULI”
Na początku podchodziliśmy do tego ostrożnie, ale jak szliśmy przez miasto, zauważyliśmy, że "Ghule" były bardziej człekopodobne niż upiorne. Wyglądały na nieumarłych, ale też na tyle niegroźnie, żeby móc spróbować porozmawiać, więc zapytaliśmy jednego z nich o miejsce, gdzie moglibyśmy się zakwaterować. Najwyraźniej nie potrafią mówić, lecz znają język migowy. Nauka Stanleya języka migowego w końcu się opłaciła. Powiedział, że jeśli jesteśmy nowi w mieście, powinniśmy pójść do lokalnego sklepu wielobranżowego, żeby dostać powitalne koszyki z upominkami! Łał, nie spodziewałem się, że miejsce o nazwie Miasteczko Ghuli będzie tak gościnne. Byli tu też inni ludzie, co było niezwykle niespodziewane, biorąc pod uwagę fakt, że twoja pierwsza reakcja na pustkowie złożone tylko i wyłącznie z czerwonego piasku nie byłoby zwiedzanie. Chyba że jesteś nami.
Sklep wielobranżowy był bardzo podobny jak ten we Frontrooms, miał nawet prąd i świeże produkty! Podeszliśmy do głównej lady z tyłu sklepu i menadżerka, o imieniu Brenda zaczęła ze Stanleyem szybko wymieniać się gestami. Jezu, nie wiem, czy Stanley zapisał się na naukę migowego, czy do klubu Naruto. Po dużej ilości gestów z anime przerzucanych z rąk do rąk Breta otworzyła drzwi, najprawdopodobniej do spiżarni i wyniosła stamtąd ładnie zapakowane kosze z upominkami. Oczywiście ostrzegłem Stana, że nie powinien tak ufać tym… Chuju złoty, czy to ciasto czekoladowe?
Żyjemy, więc jedzenie w koszykach nie było zatrute. Kto by się spodziewał, że Ghule jedzą to samo co my, a nie nas? Gdy już skończyliśmy napychać się wypiekami i słodyczami, Stanley zaczął pytać na mieście czy jest gdzieś jakiś motel, w którym moglibyśmy się zatrzymać i wypocząć. W pewnym momencie wpadliśmy na Ghula o imieniu Neil, chyba staruszka, bo opierał się o swoją wypolerowaną świerkową laskę, miał przylizane do tyłu siwe włosy, melonik i skoliozę. Powiedział nam, żeby udać się do "Śródmieścia" i porozmawiać z ludźmi mieszkającymi na wzgórzu. Mogliśmy pewnie zdobyć od niego jeszcze trochę cennych informacji, ale zasnął w połowie zdania. Stanley powiedział, że ten staruszek mógł powiedzieć coś zupełnie innego, bo jego gesty były tak leniwe i surowe, że ledwo je zrozumiał. Jednak, zwarzywszy na to, że starszych powinno się słuchać i na to, że i tak nie wiedzieliśmy co robić, udaliśmy się do Śródmieścia.
Populacja:
50+
Uniwersalny język Ghuli:
- Pismo
- Amerykański język migowy
- Pomruki
- Gesty rękoma
Śródmieście:
Podążając za wytycznymi jeszcze kilku innych Ghuli dotarliśmy do wielkiego znaku z napisem
“Śródmieście w tę stronę!!”
Pisanym wielkimi czerwonymi literami. Dzięki tej niesamowitej informacji ruszyliśmy nasze na wpół śpiące, omdlałe cztery litery do domu na wzgórzu, jednak to tak zwane "wzgórze" bardziej wyglądało na wydmę. Na szczęście do domu prowadziła kamienna ścieżka, jednak Stanley zaczął czuć się źle, więc mam nadzieje, że te Ghule będą miały jakieś kartki oraz długopis i że jedzenie, które wcześniej dostaliśmy, nie było zatrute. Moje oczy coraz bardziej swędzą, a wyżej wymienione mdłości się pogarszają. Dzięki Bogu Śródmieście było tylko dziesięć minut od głównej części miasteczka, bo nie wydaje mi się, żeby Stan poradził sobie z kolejnymi dwunastoma kilometrami. Teraz była moja kolej na zadawanie pytań, więc gdy Stanley usiadł na werandzie i wziął głęboki oddech, ja też wziąłem głęboki oddech i zadzwoniłem w dzwon znajdujący się przy drzwiach.
Transkrypcja Rozmowy 4
Początek nagrania.
…
Arthur: Halo?
???: Hm? O, mamy gości Fred!
Fred: Gości? Czy to znowu Debra? Ile razy mogę jej powtarzać, że nie potrzebujemy nowego filtra wody? I nie obchodzi mnie to, że woda smakuje inaczej, oni nawet tego nie czują!
???: Nieeeee
Fred: Ehh Bob, możesz mi po prostu powiedzieć, kto to jest, zamiast coś wzdychać?
Bob: A- no dobra.
[Słychać szelest kroków, a w otworze na listy pojawia się oko.]
Bob: Hmm? O cześć! Fred, Ludzie do nas przyszli!
Arthur: Um łał, nie spodziewałem się, że będziesz-
Bob: Co? A no tak, to musi być dziwne uczucie, widząc mówiącego Ghula, nie? Tym bardziej że nikt inny tak nie umie.
Arthur: No, ale byli dla nas naprawdę mili.
Fred: O, cześć- nie zwracajcie uwagi na Boba, jest… hmm trochę dziecinny.
Arthur: Haha, no chyba tak.
Fred: O, czy to są maski gazowe?
Bob: A no tak! Rzeczywiście, potrzebujecie butli z tlenem. Pewnie możecie zostać z godzinkę lub dwie, zanim objawy pogorszą się do takiego stopnia, gdzie już nie wyzdrowiejecie.
Arthur: Ja ee… CO?
Stanley: Ej, nie krzycz, czuję się tak… uhhhh…
Arthur: Kurwa, stary, wcześniej przecież biegłeś dwa kilosy, twoje filtry pewnie już dawno wysiadły.
Bob: Oddychaj przez nos, to pomaga na trochę rdzy, która normalnie rozwaliłaby ci płuca.
Fred: Poczekajcie, może nie mamy często ludzkich gości, ale mamy butle z tlenem na wypadek, gdyby się zjawili. Już po nie lecę, pilnuj kolegi, żeby siedział tak prosto, jak to tylko możliwe.
[Fred z powrotem biegnie do domu.]
Arthur: Dzięki Bogu- kurwa. Jego filtry powietrza są kompletnie zniszczone. Stanley, nie waż mi się teraz ginąć.
[Fred szybko nadbiega z powrotem na werandę z dwoma butlami z tlenem pod pachami.]
Fred: Już jestem. Daj jedną koledze, a drugą załóż ty.
Arthur: Bogu dzięki- Jesteśmy wam obojgu wdzięczni.
Bob: Hej nie ma sprawy gościu, zapracowaliście sobie. Wytrzymaliście o wiele dłużej niż inni, którzy dotarli do Śródmieścia. Reszta chciała wrócić tam skąd przybyła, ale słuch o nich zaginął.
Arthur: Hmm to dodało mi otuchy.
Bob: Nie ma sprawy koleś.
Arthur: Jak- Fred, jak ty z nim wytrzymujesz pod jednym dachem.
Fred: Po pierwsze- nie wytrzymuję. Po drugie- jesteśmy burmistrzami tego miasta, a po trzecie- jest jedynym Ghulem, z którym mogę porozmawiać bez machania rękoma i bez zużywania papieru i długopisów.
Arthur: Jesteście burmistrzami? Rozumiem ciebie, ale Bob? Znaczy, jest jedyną inną osobą, która umie mówić, ale jednak.
Bob: Dobra, dobra, koniec tego dobrego. Czemu jesteście tutaj? Widzę, że jesteście z tej śmiesznej grupki M.E.G.
Arthur: Cóż, jeśli wiecie, kim są, to nie muszę za dużo tłumaczyć. Jesteśmy tu, żeby napisać artykuł o tym mieście.
Fred: Hmmm. To może powiesz swoim przełożonym, że Burmistrzowie Miasteczka Ghuli pomogą im napisać ten artykuł?
Arthur: No- no nie wiem… Znaczy, dopiero was poznaliśmy i… i nie wiem, czy… wiecie co? Chuj z tym. Proszę, to jest tablet, dzięki któremu połączycie się z bazą komunikacyjnych danych M.E.G.. Gdy skończycie pisać artykuł, po prostu podeślijcie mi ukończoną całość.
Bob: Mam pytanko.
Arthur: Co ten twój gnijący mózg wymyślił?
Bob: On działa jak zwykły tablet, nie?
Arthur: Jeśli chodzi ci o filmiki na internecie, to znaleźliśmy aplikację, która zarchiwizowała każdy istniejący filmik na Youtubie, i ciągle się aktualizuje.
Bob: Świetnie! Postanowione. Ty i twój koleżka wrócicie do siebie, a my dokończymy artykuł.
Stanley: Dobra… Chyba czuję się lepiej, możemy już wracać?
Arthur: Tak, musimy już lecieć, dzięki za wszystko chłopaki.
Fred: Tak, tak. Lepiej się śpieszcie, bo te butle mogą nie starczyć na powrót. Poradzimy sobie z tabletem, ale wpadnijcie może jeszcze kiedyś.
Koniec nagrania.
Warunki Atmosferyczne:
Atmosfera na Poziomie 99 jest złożona w 30% z rdzy, co sprawia, że jest ekstremalnie niebezpieczna dla każdego, kto nie posiada butli z tlenem. Rdza zawarta w powietrzu i piasku jest tym, co zapewnia im charakterystyczny wygląd. Wiele ludzi dotarło do Miasteczka Ghuli, ale żaden z nich nie przeżył powrotu. Mam nadzieję, że Stanley i Arthur będą pierwszymi, którzy wyjdą stąd cało.
Ghule:
Ghule na Poziomie 99 są bardzo pasywne i zaatakują, dopiero gdy zostaną sprowokowane. Nie lubią osób skrajnie narcystycznych, czy irytujących, tak jak w sumie każdy. Nie umieją mówić, lecz samą mowę rozumieją i będą próbować porozumieć się gestykulacją ciała, czy samych dłoni, a niektórzy umieją posługiwać się językiem migowym. Językiem uniwersalnym w Miasteczku Ghuli są pomruki i warknięcia, ponieważ jest to jedyne, co potrafią wyartykułować. Jedynym wyjątkiem jesteśmy ja z Bobem. Wygląda na to, że jesteśmy jedynymi, którzy potrafią mówić.
Wejścia i Wyjścia:
Wejścia:
Na Poziomie 4 znajdują się drzwi zawieszone około 30 centymetrów nad ziemią, ze znakiem z napisem Miasteczko Ghuli wielkimi czerwonymi literami.
Na Poziomie 11, znajduje się klapa zawieszona dwa metry nad ziemią. W momencie otwarcia klapy wysunie się z niej drabina, która umożliwi dostanie się na Poziom 99.
Wyjścia:
Żeby wyjść z poziomu, musisz przejść przez drzwi, dzięki którym tu dotarłeś, lub przez jakiekolwiek inne prowadzące do odrębnego poziomu.
Około dwa kilometry na północny zachód od Miasteczka Ghuli znajdują się drzwi z napisem Basen, które prowadzą do Poziomu 7, jednak nie jest to bezpieczne wyjście, ponieważ po przejściu przez nie znajdziesz się pod wodą, po czym jest krótka droga do pozostania karmą dla rybek.
Trzy kilometry na południe od Miasteczka Ghuli znajdują się drzwi z napisem "Kurz", które prowadzą na Poziom 85.
Pięć kilometrów na wschód od Miasteczka Ghuli znajdują się jeszcze jedne drzwi, tym razem z napisem “Salon gier!!!”, prowadzące do Poziomu 389. Drzwi otworzą się na małą garderobę, która prowadzi do głównej części Poziomu 389.